sobota, 7 marca 2015

Miłość mi wiele wyjaśniła…

„Nadzieja zawieść nie może. Trzymajmy się jej jako bezpiecznej i silnej kotwicy duszy…”
Luty był miesiącem zaskakiwania mnie. Trasa ostatniego miesiąca: Kraków- Siedlce- Warszawa- Zakopane- Częstochowa- Kraków.
Patrząc już z perspektywy czasu na ostatni miesiąc aż trudno mi uwierzyć, że to wszystko wydarzyło się naprawdę.
W pierwszą sobotę lutego Olga zabrała mnie na spotkanie dla kobiet „Dzielne Niewiasty”. Miałam okazje poznać kobiety w bardzo różnym wieku. Było nas ponad 80. W pierwszej części spotkania była część warsztatowa. Miałam okazję uczestniczyć w warsztatach motywacyjnych prowadzonych przez Panią Krystynę Sobczyk, która jest członkiem Sekretariatu do spraw Nowej Ewangelizacji Archidiecezji Krakowskiej pod przewodnictwem ks. bp Grzegorza Rysia, odpowiedzialna za modlitwę wstawienniczą. To bardzo ciekawy czas poznawania siebie, swoich motywacji w najdrobniejszych sytuacjach życiowych.
Zrozumiałam, że wolność nie jest na zewnątrz, wolność jest we mnie.
Druga część spotkania została nazwana duchowym SPA. Był czas na modlitwę uwielbienia, adorację, spotkanie z Panem w Sakramencie Eucharystii i Pokuty.
Pan jest moim pasterzem,
niczego mi nie braknie.
Pozwala mi leżeć
na zielonych pastwiskach.
16
Jakiś tydzień później, w środę, z Krakowa przez Warszawę wyruszyłam na moje ukochane Podlasie. Autostopem oczywiście. Z Anią, która pojechała ze mną tylko dlatego, bym nie jechała sama. Ania po przyjeździe do Warszawy zaraz wróciła do Krakowa. To było dla mnie mnie wzruszające.
W Warszawie trafiłam na Kontakt, moją byłą wspólnotę. Bardzo dobrze było pobyć w miejscu z ludźmi, którzy tyle dla Ciebie znaczą. i to wrażenie, że nie przypadkowo się znalazłam w tym miejscu i w tym czasie. Znasz to uczucie, prawda ?
Czwartek to był dniem spotkań. Nocowanie u Agnieszki, spotkanie z Sylwią, Moniką. Ach, jak fajnie spotkać się z ludźmi podobnymi do siebie. Czasem poważnie, czasem śmiesznie, ale to bycie z drugim człowiekiem, gdzie po prostu można być sobą.
Wieczorem dotarłam do domu rodzinnego. To był taki spokojny, dobry czas. Akurat wypadły moje urodziny w czasie tego pobytu.
I tu jeszcze raz dziękuję WSZYSTKIM i każdemu z osobna za każde dobre słowo i gest miłości. Jesteście wspaniali!
I bez tortu się nie obyło.
10982619_10200258424259895_4235285691626493570_n
W niedzielę podczas spotkania z Moniką dostałam książkę z przepisami na niedzielne ciasta.
Czas rozwijać talent!
ciasta
I niezapomniane spotkanie z Krzysztofem i jego żoną  w Złotych Tarasach. Po raz kolejny poczucie, że nie ważne jak daleko jesteś, nie ważne ile się nie widzisz prawdziwa przyjaźń po prostu jest.
przyjazn
Szybko powrót w niedzielę do Krakowa i w poniedziałek wyjazd do Zakopanego na Fundament Ćwiczeń Duchowych.
Jechałam ze znajomą do Zakopanego autostopem. Stanęłyśmy na wylotówce i witaj przygodo! Ale nie zawsze jest tak jak sobie zaplanujemy. Chciałyśmy szybko dotrzeć do celu. Ale przecież to nie cel jest najważniejszy tylko przygoda i spotkani ludzie. Było nam już zimno, zastanawiałyśmy się co robić, kiedy zatrzymał się samochód. Okazało się, że Pan jedzie do Zakopanego. Po chwili zauważyłam, że jedziemy taksówką, która jest wyłączona, nie pobiera opłat. Pomyślałam, że ciekawie ten tydzień się zaczyna.
Nasz kierowca podwiózł pod domu, gdzie zmierzałyśmy. To była dziwna podróż… Bo praktycznie całą drogą milczeliśmy. Od razu przyszło mi do głowy, że Pan Bóg nas przygotowuje na rekolekcje…
gory
Czas Fundamentu to było moje wyjście na pustynię, że usłyszeć głos Pana Boga. W milczeniu zewnętrznym, bez kontaktu z internetem i telefonem. Na początku wydawało mi się to nie do przejścia. Ja i milczenie? Dobry żart… Ale jak się później okazało to nie milczenie było najtrudniejsze.
cisza
We wtorek wieczorem trafiłam na pogotowie w Zakopanem. Okazało się, że mam zapalenie spojówek. To był bardzo duży Krzyż tego czasu. Bolało, czasem słabiej widziałam, nie zauważałam nie których rzeczy (tablicy stojącej na korytarzu :D ). Na szczęście dostałam dobre lęki. Dziękuję Ci Panie za lekarzy!
W czasie Fundamentu otrzymałam łaskę wytrwałości. Z pomocą Bożą udało mi się skończyć rekolekcje. choć łatwo nie było. To był czas zmierzenia się z samym sobą, przeszłością, swoimi słabościami i grzechami, ale także doświadczenia Bożej Miłości.
Bardzo mocno doświadczyłam, że moje braki są moją siłą. Pan Bóg leczył to, co było – moje wspomnienia. To było trudne zmierzenie się z samą sobą. Zobaczyłam także, jak bardzo jestem obdarowana przez Niebieskiego Tatę! Ile rzeczy mi dał…
„Oto bowiem jak glina w ręku garncarza, tak jesteście wy, domu Izraela, w moim ręku.” Jr 18, 6
Podczas rekolekcji zrozumiałam, że chcę być MAGIS w każdej dziedzinie życia.
I jedna z ważnych refleksji po tygodniu w milczeniu: Naprawdę Bóg mnie kocha. To nie jest frazes. Jestem jego umiłowaną córeczką. Tylko nie mogę zapomnieć o tych momentach i doświadczeniach które się wydarzyły”.
„«Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię,
nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię,
prorokiem dla narodów ustanowiłem cię».
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!3»
Pan zaś odpowiedział mi:
«Nie mów: „Jestem młodzieńcem”,
gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę,
i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę.
Nie lękaj się ich, bo jestem z tobą, by cię chronić» – wyrocznia Pana.”
Jr 1, 5-8
Podsumowując Fundament był czasem spotkania z kochającym Ojcem i odpoczynku u stóp Jezusa doświadczając Prawdy o samej sobie od której zazwyczaj uciekałam.
W sobotę wróciłam do Krakowa bardzo szczęśliwa, pełna pokoju.
W niedzielę nie mogłam usiedzieć na miejscu, więc pojechałam do Mamy na Jasną Górę, by podziękować i powierzyć swoje życie, żeby być MAGIS w codzienności.
CAM01054
Pan Bóg lubi nas zaskakiwać. Bo w sobotę (przedwczoraj) znów miałam okazję być zarówno w Częstochowie jak i na Jasnej Górze. Jak dobrze jest wracać do Mamy :)
czestochowa
Byłam z kolegą na Mszy z modlitwą o uzdrowienie, modlitwą wstawienniczą we wspólnocie MAMRE.
Dobrze widzieć jak Pan realnie działa w Kościele!
Fajne to moje życie. Już się nie mogę doczekać, co Pan dalej przygotował :)
Miłość mi wszystko wyjaśniła,
Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość,
gdziekolwiek by przebywała.
A że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu,
w którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie,
ale wiele jest z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa
i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie.
Więc w tej ciszy ukryty ja – liść,
oswobodzony od wiatru,
już się nie troskam o żaden z upadających dni,
gdy wiem, że wszystkie upadną.
Jan Paweł II

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz