Uwielbiam jesień, bo można przygotowywać pyszności w kuchni
bardzo małym kosztem. Ostatnio rozkochałam się w różnego rodzaju zupach
kremach.
Dziś prezentuję krem z dyni. Przepyszny i bardzo sycący. A
do tego szybki i tani!
Składniki:
Średnia dynia – około 1,5-2 kg
duża cebula
kawałek imbiru
3 szklanki wywaru warzywnego (może być z kostki)
2 łyżki oliwy
przyprawy do smaku: ziołowy pieprz, bazylia, papryka wędzona
Przygotowanie:
Dojrzałą dynię kroję na pół, usuwam włóknisty środek z
pestkami, obieram, a miąższ kroję w kostkę. Imbir obieram i ścieram na tarce (
startego powinno być 2-3 łyżeczki). Cebulę obieram i siekam na kostkę.
W garnku o grubym dnie rozgrzewam oliwę i podsmażam w niej najpierw cebulę,
potem dodaję imbir, a na końcu dynię.
Chwilę wszystko smażę mieszając, po czym zalewam wywarem z jarzyn, zagotowuję,
zmniejszam ogień i przykrywam. Zostawiam na małym ogniu 30 minut.
Po tym czasie dynia powinna być całkiem miękka.
Całość miksuję iprzyprawiam.
Uwielbiam poznawać nowe tereny. Kocham Polskę, a już
zupełnie dla mnie pełnia szczęścia jak mogę coś wspaniałego przeżyć.
Tym razem moim celem było Podkarpacie, a dokładnie Rymanów i
okolice. Czekały tam na mnie Ania i Wiola, z którymi ostatni rok mieszkałam w
mieszkaniu. Oczekiwałam wspaniałych dwóch dni. Oczywiście się nie zawiodłam.
Zakochałam się w tym miejscu. Zauroczyło mnie Jezioro
Sienawskie. Duży akwen wody. Piękne skały i wąwóz. Cisza i spokój. Bardzo
chciałabym tam wrócić na dłużej.
Dziewczyny zapewniły mi moc atrakcji na całe dwa dni. Nie
było kiedy się nudzić. Świetna atmosfera, poważne i mniej rozmowy oraz
wspaniałe, zdrowe jedzenie!
Polecam Wam Dixtita, jeżeli jeszcze nie go nie znacie.
Fantastyczna zabawa, dużo śmiechu i gwarantowana integracja.
A Wy co lubicie robić z przyjaciółmi w wolnym czasie?
Nastał moment by dzielić się tym, co udaje mi się wyczarować w kuchni . Szybko i smacznie :)
Pychota :)
SKŁADNIKI:
300 g marchwi
ok. 500 ml wody
1 puszka pomidorów krojonych
ząbek czosnku
oliwa z oliwek
pieprz, zioła do smaku
Marchew obierz i pokrój na kawałki. Na patelni rozgrzej 2 łyżki oliwy, wrzuć marchewkę i podduś. Po chwili dodaj rozgnieciony ząbek czosnku. Przesmaż przez chwilę i wlej wodę. Gotuj pod przykryciem na małym ogniu
około 15 minut. Po tym czasie dodaj pomidory z puszki i gotuj kolejne 10
minut.
Zupę zmiksuj blenderem dopraw do smaku pieprzem i ziołami
(dodałam trochę bazylii i oregano).
Wszystko zaczęło się od pewnej bardzo trudnej rozmowy w
listopadzie w Zakopanem. Wszyscy wiedzą, że wyglądto nie wszystko. Ale.... No właśnie warto zawalczyć o siebie, o
swój wygląd, o swoje zdrowie. To są bardzo trudne tematy, ale warto stanąć w
prawdzie i spróbować coś zmienić. Podobno jak próbujesz, jesteś o krok dalej od
tego, co dalej leży na kanapie.
Dniem przełomowym był 29 maja 2016 roku, kiedy spotkałam się
ze znajomą, która jest dietetyczką. To była długa rozmowa, która wiele mi
wyjaśniła. Od następnego dnia postanowiłam zmienić to, co nie było zdrowe. W
tym wszystkim w moim przypadku nie chodzi o dietę, tylko o nawyki zdrowego
żywienia.
Radykalnie odstawiłam niektóre rzeczy.
I tak nie używam cukru, soli, nie jem słodyczy. Zaczęłam
jeść dużo więcej owoców i warzyw, wprowadziłam regularne posiłki, zaczęłam jeść
śniadania. Te dwie ostatnie rzeczy są dla mnie trudne. Cały czas sprawiają
mi dużą trudność. Przez wiele lat nie jadłam śniadań, zagryzałam wiele rzeczy
słodyczami.
Oczywiście wprowadziłam ruch fizyczny. Na początku to było
30 minut spaceru dziennie, z czasem spaceru było więcej ostatnio zaś dołączyłam
ćwiczenia.
30 maja ważyłam 110 kg, aktualnie po 7 tygodniach moja waga
wynosi 10 kg mniej. W pasie straciłam 15 cm, w biodrach 10 cm. Dla mnie to
niebywały sukces!
Do mojego celu jeszcze tak bardzo daleko, ale cieszę się z
każdego utraconego kilograma.
To jak spędzimy niedzielę zależy tylko od nas. Dziś
postanowiłam spędzić ją aktywnie. Na początku myślałam, ze pogoda pokrzyżuje mi
plany. Po zakończonej ulewie wyszłam na spacer.Promienie słońca otulały ludzi. Cóż za piękne popołudnie!
Po raz kolejny do mnie dotarło, że piękno jest tak
niedaleko, tuż obok nas. Trzeba tylko je dostrzec.
Moim celem dziś był Zakrzówek. Ale trochę z innej strony
poznałam to miejsce. Chciałam zobaczyć bardziej leśną część Zakrzówka.
Dojście do
niego zajęło mi około kwadransa. To chyba nie jest długo, jak na to co później zobaczysz na zdjęciach...
Uwielbiam ludzi, dlatego nie poszłam sama. Na
spacerze towarzyszyła mi cudowna koleżanka, Natalia.
To był bardzo dobry czas. Głównie dlatego też, że nie samotny. Dotarło do mnie, że jestem osobą, która bez ludzi nie umie żyć :)
Zobacz na zdjęciach co mogłam podziwiać dzisiejszego
popołudnia . Wystarczyło tylko wyjść z domu...
Droga prowadząca do Raju :)
Zielono mi :)
Patrząc w niebo, można dużo zobaczyć...
Szczęście to znajdywanie małych rzeczy...
Prawie jak w bajce :)
:)
Wpatrzona w piękno natury...
Natalia dziękuję za przemiłe towarzystwo, świetny czas i za niektóre zdjęcia!
Zmiany w życiu są potrzebne. Z
doświadczenia już wiem, że w moim przypadku najlepsze są zmiany
radykalne. W czwartek minęło dwa lata odkąd mieszkam w Krakowie.
Jaki to czas? Bardzo trudno jest mi
odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Było dużo radości,
śmiechu, ale nie było się bez łez, smutku i cierpienia. Ale to
chyba jak to w życiu.
W tym czasie tej dwuletniej wędrówki
towarzyszą mi słowa: „Wystarczy Ci mojej łaski.” Motywują i
przywracają to tak zwanego pionu. Świadomość, że jest Ktoś,
pomaga przeżyć i żyć po prostu jest niezwykle ważna. Najważniejsze jednak, że daje nadzieję. Bo jak żyć bez nadziei? Ja nie umiem.
Ten Ktoś motywuje, daje pragnienia i
marzenia. A ponadto działa przez ludzi.
Zauważyłam ostatnio, że jestem po
prostu zakochana w drugim człowieku. Szczególnie w jego pasjach i
marzeniach.
Te dwa lata dało mi dużo nowych
relacji. Bardzo różnych, które pozwalają mi w każdym człowieku
dostrzec cząstkę Pana Boga. Tych trudnych i przyjemnych. Ale wszystkie są jedyne w swoim rodzaju piękne.
Dużo za mną, ale głęboko wierzę,
że to co najlepsze jeszcze przede mną.
„Jest wiele różnych rzeczy, dla
których warto żyć. Żyjesz, aby być ważnym elementem życia
innych, aby realizować swoje pragnienia, aby dowiadywać się coraz
więcej, aby dążyć do doskonałości. – Ale jaki jest
najważniejszy cel? – Sens życia polega na jego szukaniu.” M.
Mazurkiewicz
To na co czekasz? SZUKAJ!
Bardzo chciałabym w tym roku pojechać
do Medjugorje... Podobno marzenia są po to by je spełniać! Jeszcze
nie wiem jak z kim i po co, ale wiem, ze chce. Od tego się wszystko
zaczyna. A Ty o czym marzysz?
Dwa dni temu, w Środę Popielcową
rozpoczął się w Kościele Katolickim Wielki Post.
Czym on jest? Określany jest czasem pokuty, który przygotowuje nas,
Chrześcijan do najważniejszych Świąt – Wielkanocy. Trwa 40 dni. Do okresu
Wielkiego Postu nie wlicza się sześciu niedziel, będących – jak w ciągu całego
roku – bardziej radosnymi wspomnieniami Zmartwychwstania.
Osobiście staram się doceniać ten czas.
To jest moment kiedy dobitniej mogę się zastanowić nad swoim życiem, ale także
podjąć konkretne praktyki by coś zmienić.
Na kazaniu w Środę Popielcową
usłyszałam, że to może być czas radosny. Ksiądz powiedział, że ten okres to
czas kiedy mamy się zadumać nad tymi treściami, które proponuje nam Liturgia.
To nie znaczy, że mam być smutna. Człowiek zadumany to nie człowiek smutny.
Bardzo lubię Drogę Krzyżową.
Wtedy bardzo dobitnie dociera do mnie co się wtedy naprawdę wydarzyło. Polecam
uczestnictwo w tym nabożeństwie. Zobacz też link poniżej. Niesamowite!
Tegoroczny Wielki Post jest także
szczególny z tego powodu, że wypada w
Nadzwyczajnym Roku Miłosierdzia. Papież Franciszek w Orędziu na Wielki Post
2016 napisał min:
„Dla wszystkich zatem Wielki Post
w tym Roku Jubileuszowym jest sprzyjającym czasem, by wreszcie móc wyjść z
wyobcowania poprzez słuchanie Słowa Bożego oraz uczynki miłosierdzia. Poprzez
uczynki względem ciała dotykamy ciała Chrystusa w braciach i siostrach, którzy
potrzebują, by ich nakarmić, odziać, przyjąć do domu i nawiedzić, a poprzez
uczynki duchowe – dawanie rad, pouczanie, darowanie uraz, upominanie i
modlitwę, obcujemy bardziej bezpośrednio z naszą własną grzesznością. Z tego
powodu uczynków względem ciała i względem ducha nigdy nie należy od siebie
oddzielać. Bowiem właśnie wtedy, gdy dotyka w ubogim człowieku ciała Chrystusa
Ukrzyżowanego, grzesznik może otrzymać w darze uświadomienie sobie, że on sam
jest biednym żebrakiem.” Więcej przeczytasz tu:ORĘDZIE OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA NA WIELKI POST 2016 ROKU
Post – Modlitwa - Jałmużna – to jest najważniejsze.
Cokolwiek będę robiła to mam
robić to z miłości. Na chwałę Boga nie na swoją chwałę, z wielkim poczuciem
miłosierdzia. Owszem to jest trudne, ale bez Boga byłoby jeszcze trudniejsze.
Przecież Wielki Post to trud – fizyczny, duchowy. Mam się za siebie wziąć.
Moje postanowienie czy tez
postanowienia moją coś zmienić. Konkret – to jest najważniejsze.
Stwierdziłaś, że nie będziesz
jeść słodyczy? Super! Ale to, co wydałabyś na słodycze przeznacz na jakiś cel.
Polecam akcję Jałmużna Wielkopostna Caritas Polska. Na stronie Caritas można przeczytać, że „celem
akcji jest zwrócenie uwagi na kondycję i potrzeby osób chorych i starszych oraz
konkretna pomoc na ich rzecz. Zebrane środki rozdysponowane zostaną przez Caritas
parafialne i diecezjalne”. Naprawdę Warto!!! Więcej informacji: Jałmużna Wielkopostna
Trzeci raz ruszyła akcja „Misjonarz
na Post”. To ogólnopolska akcja duchowego wsparcia misjonarzy w Wielkim Poście
przez np. modlitwę, post lub ofiarowanie cierpienia. Możesz zgłosić się tutaj:
Misjonarz na Post
Ja modlę się za Pallotyna, który
posługuje w Wenezueli. Misjonarze bardzo potrzebują naszej modlitwy!
Ale same postanowienia to nie
wszystko. Nie zapomnij wziąć udziału w Rekolekcjach Wielkopostnych. Jak masz
możliwość w parafii to bardzo Tobie polecam. Bo wtedy zobaczysz, że Pan Bóg na
Ciebie czeka w konfesjonale i mówi: Przyjdź, kocham Cię, doświadcz tej Miłości
i ogromu Miłosierdzia.
W Internecie można znaleźć propozycje Rekolekcji Wielkopostnych. Osobiście polecam Wielkopostne Rekolekcje Internetowe
"Na Szczyt" – cykl rozważań z s. Jolą Glapką. S.Jola jest niesamowitą
kobietą. Jest psychologiem i terapeutą uzależnień, taterniczką oraz
założycielką Fundacji Pasja Życia. Cykl prowadzi druga niesamowita kobieta,
Agata Puścikowska, dziennikarka Gościa Niedzielnego. Krótko, konkretnie i na
temat. Jak Kobieta z Kobietą :)
Przeżywam teraz swojego rodzaju nowennę przed kolejnymi
urodzinami. 14 lutego skończę 28 lat. Dla jednych to mało, dla innych dużo,
jeszcze dla innych nie ma to znaczenia. Urodziny to co dla jednak mnie czas przemyśleń.
Usłyszałam ostatnio, że ten dzień powinien być
dziękczynieniem dla rodziców. Bo to przecież mama się „męczyła” ze mną przy
porodzie. Zresztą nic nie jest moją zasługą.
To Tata Niebieski dał mi wszystko za darmo. Ostatnio coraz bardziej do
mnie dociera, że NIC, dosłownie NIC nie jest moją zasługą. Ja jedynie (albo
też) mam dziękować i uwielbiać. Podobno
dzięki modlitwie uwielbienia możemy doświadczyć autentycznych cudów w swoim
życiu. Podobno warto tę formę modlitwy
praktykować szczególnie w trudnych sytuacjach.
Czy mam za co dziękować?
Po głębokich przemyśleniach myślę, że TAK!
Jestem Dzieckiem Dobrego Boga Ojca.
Jestem Człowiekiem.
Jestem Kobietą.
Szczęśliwą pomimo wszystko.
Okazuje się, że silną, stawiającą
czoło przeciwnościom- przynajmniej pozornie. Bo gdzieś tam z tyłu głowy jest
świadomość, że jest Ktoś kto mnie tu chce, kto się troszczy i dba o mnie.
„Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie.
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.”
Iz 49 15-16a
Mieszkam w
Krakowie. Mieście, które mnie urzekło od
początku, kiedy pierwszy raz tu przyjechałam.
Od początku czułam i czuję się jak u siebie.
Żyję z
osobami, które są dla mnie ważne.
Przeżyłam z Wami Dziewczyny już tyle i liczę na więcej!
Na szczęście mam wokół siebie osoby, które są dla mnie ważni, ale to też działa to
w drugą stronę. Wiem, że mam na kogo liczyć. Jest czas na śmiech, ale i na łzy.
Wspomnień nikt nam nie zabierze. I nie jest ważne ile się znamy. Dzięki, że
jesteście.
Bo…
Kiedy krzyczysz, słyszą Cię wszyscy.
Kiedy szepczesz, słyszą Cię najbliżsi.
Kiedy milczysz, słyszą Cię tylko osoby,
dla których coś znaczysz.
Ważnym elementem puzzli mojego życia są pasje. Co mi sprawia
największą radość?
Podróżowanie- oczywiście szczególnie autostopem, strzelanie
z łuku, fotografia, pisanie w tym jak
najbardziej pisanie tutaj, czytanie książek – jestem molem książkowym. Może
kiedyś przeczytasz moją książkę? Nieodłączną częścią mojego życia jest muzyka.
Bez niej chyba nie umiałabym żyć.
Chociaż czasem ciężko wstawać,
kiedy budzę się o świcie.
To nie wolno się poddawać,
mimo wszystko kocham życie!
Jan Siuda
Ostatnio ktoś mi powiedział: Popatrz, ile się już wydarzyło, ile przeżyłaś i
dokonałaś. No tak – ale mnie ciągle mało , mam niedosyt i nie czuję się
usatysfakcjonowana. Tyle chciałabym jeszcze zrobić… Ale ostatnio motywują mnie słowa, że to, co
najlepsze jeszcze przede mną! Myśl pozytywnie, bo to Twoje życie...
I ostatnia refleksja na dziś:
Przeszłości i tak nie zmienię, a przyszłość już tak.
Twoje światło zgasło, jego odbicie na rzeczach i ludziach
znikło.
I wszystko wydaje mi się szare, ciemne,
jak przyroda, gdy mgła zasłania słońce i kryje ziemię.
Wszystko mnie kosztuje, wszystko mi ciąży i sama jestem
ciężka i ospała.
Gdy się budzę, poranek mnie przytłacza, bo za nim kryje się
dzień.
Śpieszę się, żeby zniknąć, pragnę śmierci jako zapomnienia.
Chciałbym wyjechać,
Umknąć,
Uciec,
Wyrwać się byle gdzie!
Wyrwać się, komu?
Tobie, Panie, innym, sobie, czy ja wiem?
Ale wyjechać,
Uciec!
Chodzę jak pijana,
Popychana przyzwyczajeniami, bezwolnie.
Co dzień powtarzam te same ruchy, ale wiem, że są
bezużyteczne.
Chodzę, ale wiem, że moje kroki nigdzie mnie nie zaprowadzą.
Mówię, ale moje słowa wydają mi się straszliwie puste,
bo wiem, że tylko uszy cielesne mogą je słyszeć,
a nie dusze żywe: za wysokie i za dalekie.
Nawet myśli uciekają; myślę z trudem.
Czasem słowa wyrywają się i nie chcą dalej służyć!
Bełkoczę, mieszam się czerwienię.
I jestem śmieszna.
Wstydzę się, bo inni mogą się spostrzec.
Panie, czy ja wariuję?
Albo może Ty tak chcesz?
To byłoby głupstwo, gdybym nie była sama.
Jestem sam.
Wyprowadziłeś mnie, Panie, daleko;
ufnie,
aleś Ty szedł obok mnie,
aż w szarej pustyni, w pełni nocy, nagle zniknąłeś.
Wołam, a Ty nie odpowiadasz.
Szukam i nie znajduję Cię.
Wszystko opuściłam i teraz jestem sama.
Twoja obecność jest moim cierpieniem.
Ciemno, Panie.
Panie, czy jesteś tu, w tych ciemnościach?
Gdzie jesteś, Panie?
Czy mnie jeszcze kochasz?
Może Cię zmęczyłam?
Panie, odpowiedz mi!
Odpowiedz!
Ciemno.
Czasami wszystko idzie na opak... Życie niesie same
niepowodzenia......tragedie, rozpacz...Prosisz Boga...A Bóg wydaje się drwić
z Ciebie... Jednak tak nie jest... On ciągle jest obok... Czasami
"okres ciemności" jest czasem próby... Próby miłości i wiary...
"Podobnie jak zapora wstrzymuje wody, by je podnieść i
zwiększyć ich siłę, tak i Bóg, nie chcąc powierzchownej działalności, by
oczyścić i wzmocnić wiarę,sprawia zewnętrznie, iż nic się nie udaje
"Waszą potęgą będzie po prostu zachowywanie spokoju i ufności." Iz 30,15
Kiedy jest źle, zdajesz sobie
sprawę ile osób Cię otacza. Bo Twoi bliscy (niekoniecznie rodzina) nie
pozwalają Ci zostać z tym wszystkim samej. Jest taka przestrzeń w sercu każdego
z nas, gdzie zawsze będziemy samotni i tam się może pojawiać ciemność. Ale nie
wolno zapominać, że nikt nie jest samotną wyspą. Bo cokolwiek się nie dzieje,
nigdy nie jesteś sama.
W ostatnim czasie bardzo
namacalnie mogłam doświadczyć, ile osób ciepło myśli o mnie i wspiera w sposób
w jaki może i potrafi. Motywujące, bardzo motywujące do działania, do życia z
sensem i inspiracją.
Myślałam, że słowo przyjaciel to
taki frazes. W wielu przypadkach tak może i jest. Ale dziś dziękuję za te
relacje, które są teraz w moim życiu i są bardzo ważne dla obu stron. I nie
trzeba wielu słów, czasem wystarczy razem pomilczeć. I to milczenie nie jest irytujące
czy wstydliwe. Po prostu jest potrzebne na ten konkretny czas.
Ostatnio uczę się cieszyć z
cudów, które są w niby szarej codzienności. Wczoraj ktoś mi zrobił domowy
izotonik. I za takie małe akty dobroci po prostu dziękuję. Muszę przyznać, ze o ile nie przepadam za miodem i imbirem, to te
połączenie bardzo mi zasmakowało!
Poniżej krótki przepis:
Kawałek świeżego imbiru obieram ze skóry i kroję na
plasterki.
Pięć do dziesięciu plasterków wrzucam do dzbanka
(1l pojemności) i zalewam to wrzątkiem mniej więcej do jednej trzeciej
wysokości naczynia. Następnie odstawiam dzbanek na kilka minut, aby imbir
zaparzył się w gorącej wodzie.
Następnie dolewam nieco chłodnej wody i dodaję
dwie/trzy łyżki miodu – nieco ciepła woda pozwoli zachować właściwości
miodu i zarazem ułatwi jego rozpuszczenie.
Do dzbanka dodaję sok wyciśnięty z połówki małej
cytryny. Mieszam wszystko dokładnie i uzupełniam dzbanek do pełna wodą.
GOTOWE!
Bardzo dobitnie dotarło do mnie,
że trzeba się cieszyć z tego co jest tu i teraz. Bo nie wiem, co będzie na
miesiąc, rok.. Niestety, często w różny sposób życie weryfikuje nasze plany.
Bo po każdej burzy wychodzi
słońce. Teraz gdzieś widzę, to światełko w tunelu. Jeszcze nie jest tak dobrze
widoczne, ale najważniejsze jest, że wiem, że ono jest.
Czuję się w środku, gdzieś tam głęboko
jak puzzle – rozsypana. Ale nie o wszystkim da się mówić, nie wszystko da się
ująć w słowa. Ale jest gdzieś tam nadzieja, że będzie dobrze…
Obrazek, który stał się w
ostatnim czasie moim motywatorem: