... ale tym razem autobusem, nie
autostopem.
"Życie jest zbyt krótkie. Trzeba robić tylko to, co pobudza pasję. - Jared Leto"
W piątek wyruszyłam do Warszawy. Tam
był szybki nocleg, by w pełni skorzystać z soboty i tego, co na
nią zaplanowałam. Dobrze jest mieć miejsce, gdzie jeżeli jest
taka możliwość można zawsze przyjechać. Dzięki Gosiu i Krzysiu
:)
W sobotę rano oczywiście... zaspałam.
Ale dzięki temu się wyspałam :)
Później kilka spotkań z osobami dla
mnie ważnymi, które są daleko. One w Warszawie, ja w Krakowie.
Jednak kilometry czasem utrudniają relację. Ale dla Pana Boga nie
ma rzeczy niemożliwych. Trzeba pamiętać, by się starać i
pielęgnować to, co dla nas ważne.
A wieczorem wieczór panieński Lui.
Długo oczekiwany. To właśnie on był głównym powodem mojego
przyjazdu Warszawy. Było zacnie! Niby spokojnie, a jednak szalenie
fajnie. I bardzo kobieco. Były zadania, prezenty i godziny rozmów o
wszystkim. W przyszłości też chciałabym mieć taki właśnie
wieczór panieński.
Niedziela rano, pobudka o 7.40, bo
autobus do Bydgoszczy o 9 :). Szybkie ogarnięcie się, spakowanie i
kierunek Metro Młociny, by wsiąść do autobusu do Bydgoszczy. Sama
droga, ponad 4 godziny, minęła mi w miarę szybko. Kreatywnie i
aktywnie.
Bydgoszcz powitała mnie piękną
pogodą! Miałam dobrego przewodnika, który doskonale wiedział co
mnie zainteresuje w tym mieście :) i część z tego mi pokazał, bo
czasu nie starczyło jednak na wszystko. Fakt większy gaduła ode
mnie, ale dzięki temu mogłam się wyciszyć :D
Był czas na spacer, rozmowę, pyszne
lody, podziwianie tego, co dookoła, modlitwę.
To był przepiękny dzień. Bydgoszcz
mnie bardzo zauroczyła. I wiem jedno: na pewno do niej wrócę! By
ją jeszcze lepiej poznać! :)
A na zakończenie cytat:
Przyjaźń rodzi się w momencie, gdy
jedna osoba mówi do drugiej: "Co? Ty też? Myślałem, że
tylko ja".
Clive Staples Lewis – Cztery miłości
I kilka bydgoskich zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz