Ostatnie dwa tygodnie to był naprawdę dobry czas, ale bardzo aktywny.
Czas spędzony w Wejherowie to był czas, gdzie były rozmowy, spotkania, szaleństwo, tańce, swawole.Po prostu świetny czas świetni ludzie, niesamowite miejsca. niby tylko 3 dni, ale dla mnie to były jednak 3 dni regeneracji fizycznej i psychicznej. Fajnie było zobaczyć ludzi, których się nie widziało kilka miesięcy czy nawet rok. Bo warto czasem zresetować się tak zupełnie, by później nabrać nowych sił na kolejne spełnianie marzeń.
A tak wygląda człowiek szczęśliwy:
I kilka zdjęć z Wejherowa i Gdyni:
To, co dobre zostaje w naszej pamięci. Bo to czego nikt nam nie odbierze to wspomnienia. I ona na pewno po tym czasie zostaną.
Powoli już się klarują plany wakacyjne. Już wiem, że spędzę je na Przystanku Jezus i na Mazurach. Generalnie już się nie mogę doczekać tego czasu.
I na koniec Drogi Czytelniku moje motto ostatniego czasu:
O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię (J14,14).
Tych słów się będę mocno trzymać. Bo On wie.
Do następnego razu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz