środa, 3 czerwca 2015

Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił.

A jeżeli nie starcza Ci sił?



Nikogo nie zaskoczę jak powiem, że życie każdego z nas to pasmo sukcesów i porażek. Dobrze jest jak jednak sukcesy dominują nad porażkami. Bo porażki dołują a sukcesy potrafią zmotywować. I to jak bardzo!

Ale co zrobić jak jest źle i nie widać światełka w tunelu naszego życia?
Na pewno nie wolno się załamać! Dobrze jest znaleźć ludzi, którzy swoją postawą, charakterem i osobowością będą nas motywować. To bardzo ważne, by mieć wokół przynajmniej jedną taką osobę, która będzie z nami szczera. Czasami szczera aż to bólu, nie będzie nam lukierkować rzeczywistości. Bo chodzi o to, by żyć w prawdzie, głównie w prawdzie przed samym sobą. Banały? Możliwe, ale bardzo pomagają w codzienności.
Kiedy jest ciężko i wszystko się przejawia w czarnych albo najmniej ciemnych barwach dobrze jest przypomnieć sobie sytuacje i ludzie, którzy do naszego życia coś dobrego wnieśli. Wdzięczność i dziękczynienie to ważne sfery codziennego życia.
W życiu podstawą jest dobre nastawienie i uśmiech. Bo uśmiechem można przełamać wiele barier, które z pozoru są nie do przejścia.
Ostatnio życie bardzo mnie doświadcza. To nie jest tak, że u mnie jest zawsze fajnie i kolorowo. Bywa różnie I od jakiegoś jest ten gorszy czas. Wszystko co może iść nie idzie tak jak według mnie powinno.
Jakiś czas temu znalazłam modlitwę, którą lubię modlić:

Żyjący Boże, Ty wiesz, jak ciężko mi na sercu. Nie wiem, co robić. Pomóż mi Boże.
Wierzę, że chcesz dla mnie dobrze, że stoisz za wszystkim, co mnie spotyka,i że wszystko obrócisz ku dobremu.
Nie dopuść, żeby lęk zyskał władzę nade mną. Tobie powierzam ten dzień i całe moje życie…
Prowadź mnie jak chcesz i jak jest dla mnie dobrze.

Wczoraj dostałam kartkę. Mały upominek na której było napisane : radości, szczęścia, miłości, optymizmu. W środku zaś znalazłam wiersz napisany dla mnie. Wzruszyłam się. Bo takie prezenty znaczą dla mnie więcej niż wszystkie pieniądze świata.



Ostatnio towarzyszy mi też to Słowo:

bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie,
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.
Na rękach będą cię nosili,
abyś nie uraził swej stopy o kamień.”
Ps 91, 11-12

Bo nigdy nie jesteś sama...



Posłuchaj ważnego dla mnie cytatu. Bym nigdy nie zapominała o godności, szczególnie godności kobiety.

Pamiętaj, że nawet jak masz gorszy dzień jesteś wspaniałą Kobietą. To czas trochę trudniejszy. Tylko pamiętaj wtedy o oddechu! Oddychaj głęboko, spokojnie i powoli. To oczyści umysł ze złych myśli i znowu będziesz szczęśliwą sobą. To właśnie Fenomen Kobiecości”

A na koniec Przypowieść o głosie serca

Żył raz sobie pewien człowiek. Niczym szczególnym nie różnił się on od ludzi  żyjących w okolicy. Nie był biedny, ale też nie był bogaty. Nie był już młody, ale też nie był jeszcze stary.
I nie był ów człowiek silny duchowo…
Chociaż były w duszy nasiona dobra, lecz nie kiełkowały…
Żył owy człowiek tak, jak wszyscy wokół niego żyli… Kierowały nim zachcianki i wady jego… Obezwładniały go lęki i słabości. I nie było mu dobrze w tym: szarością dni upływało mu życie… Nie było w nim ani radości, ani spełnienia…
Codziennie wieczorem ów człowiek myślał: „Od jutra będę postępował lepiej, nie ulegnę już więcej słabościom i wadom swoim!”.
Za każdym razem, gdy nadchodziło jutro, znów kierowały nim zachcianki i wady jego, obezwładniały go lęki i słabości jego…
Pewnego razu ów człowiek zamyślił się: „Czemu nie mogę żyć tak, jak sam bym tego chciał? Dlaczego nie postępuję tak, jak czynić się powinno? Dlaczego kierują mną wady i obezwładniają mnie lęki moje?”.
Zaczął on się zastanawiać i nie widział przyczyny, dla której miałby nie żyć tak, jak uważał za słuszne, nie postępować w sposób, który uważał za właściwy. Zapytał wówczas ów człowiek Boga:
- Ojcze mój i Stwórco! Czemu nie potrafię żyć tak, jakbym chciał, postępować tak, jak uważam za słuszne? Czemu stałem się niewolnikiem swoich wad, zachcianek, lęków i słabości? W czym tkwi przyczyna?
Odparł mu Bóg:
- Przecież nie ma tu żadnej przyczyny! Masz prawo postępować tak, jak sam chcesz postępować!
Mówi wówczas człowiek:
- Poradź, proszę, co począć, co zrobić, żeby wady moje i słabości przestały kierować mym życiem?
I odpowiedział Bóg:
- Za każdym razem zanim coś zrobisz lub powiesz — posłuchaj głosu swego serca duchowego i zrób tak, jak ono każe! Wówczas opanujesz słabości, lęki, pozbędziesz się wad i zachcianek!
Postanowił więc człowiek pójść za Bożą radą.
Wstał następnego ranka pełen zdecydowania za każdym razem radzić się serca duchowego — zanim jakiegoś czynu dokona, zanim słowo wypowie…
A każdego ranka jego stary ojciec mówił mu słowa niemiłe, marudził i zwymyślał. Mówił, że do niczego jego syn się nie nadaje, że całe pokolenie synów ludzkich żyje niewłaściwie i wymieniał wszystkie krzywdy, i smutki swoje. Oskarżał syna swego za wszystko, czego tamten był i nie był winien…
Oto zaczął ojciec syna ganić i mówić mu słowa przykre. I zakipiał gniew w człowieku od słów tych gorzkich, oskarżających…
Chciał już, jak zawsze ojcu w odpowiedzi słowa jadowite rzec, ale przypomniał sobie Bożą radę. A zdążyło serce jego wyszeptać:
- Powstrzymaj słowa obraźliwe, bowiem kocha cię ojciec twój. Przecież martwi się z powodu twoich kłopotów! I ty go kochasz! Powstrzymaj słowo gniewne  i poproś o wybaczenie!…
Więc w odpowiedzi na zwymyślanie ojcowskie ukłonił się ów człowiek i rzekł:
- Wybacz mi!
I zgasł gniew. Objął człowiek ojca i poszedł do swoich spraw. A ojciec jego zdziwił się i przestał odtąd go rugać …
Wieczorem wraca ów człowiek do domu po ciężkiej pracy. Kupił jedzenie rozmaite i myśli o tym, jak będzie kosztował przysmaki różne… A przejawiał on skłonność do obżarstwa…
I wstąpił do domu młodej wdowy, żyjącej z małymi dziećmi. Kobieta musiała mu dług oddać, ale wciąż nie mogła nazbierać pieniędzy…
Już od dawna miał zamiar powiedzieć, że chce darować jej dług. I postanowił, że dzisiaj wreszcie to zrobi. Wszedł zatem do domu biednej wdowy i oznajmił, że daruje jej dług. Wdowa nisko mu się kłaniała, dziękowała. Chciał już iść, a serce szepcze cichutko:
- Zostaw dzieciom to jedzenie, które sobie kupiłeś! Będą się cieszyły!
Człowiek ów z wielkim trudem nakaz serca wykonał. Ale gdy oddał przysmaki dzieciom, które z radości zatańczyły, to radość w nim wielka wezbrała! Idzie do domu z lekkością, przepełniony jest szczęściem. A serce w piersi jakby pieśń śpiewało! Nie zawsze udawało się człowiekowi usłyszeć głos serca, nie zawsze czynił on to, co mu szeptało. Jednak z dnia na dzień coraz bardziej starał się on żyć tak, jak kazało serce. Z każdym dniem coraz mniej kierowały nim jego zachcianki i wady, coraz mniej krępowały go jego lęki i słabości. Kiełkowały w jego duszy nasiona serdecznej miłości!
Pewnego razu zobaczył ów człowiek silnych i złych ludzi, którzy bili dobrego młodzieńca. Ludzie zaś, którzy obok przechodzili, tylko przyspieszali kroku, odwracali się, nie wtrącali — żeby im samym od tamtych złych nic złego się nie stało. A ów człowiek odwagą się nie odznaczał. Chciał także przejść obok, co go przecież obchodzi…
Serce zaś jego — nie szepcze, lecz krzyczy:
- Jeśli nie pomożesz, to zabiją dobrego człowieka! A ty uratować go możesz!
A ów człowiek boi się, nie jest w stanie pokonać swojego strachu. Ani pójść nie może, ani pomóc…
A serce nie ucisza się:
- Ratuj szybciej!
Zawołał wtedy człowiek Boga, ponieważ nie potrafił poradzić sobie ze strachem. I nie szeptem, nie w myśli, lecz na cały głos zakrzyczał:
- Boże! Przyjdź tutaj! Boże! Przyjdź tutaj!
Ludzie, którzy przechodzili obok, ze zdziwienia zatrzymali się. I ci, którzy mijali ich z daleka, też się zbliżyli. Zaczęli także inni ze wszystkich stron podbiegać do tego miejsca, zatrzymywać się i patrzeć: o co tu chodzi i gdzie tu jest Bóg? I taki tłum się zgromadził, że wystraszyli się źli ludzie, puścili młodzieńca i zniknęli czym prędzej. Młodzieniec wtedy podniósł się z ziemi i dziękował temu człowiekowi:
- Jaki jesteś odważny! Uratowałeś mnie!
Idzie człowiek do domu, a serce w piersi jak słoneczko świeci i mówi mu:
- Miłość jest silniejsza od wszelkich strachów!
Mijał czas. Lżejsze i radośniejsze stawało się życie tego człowieka.
Pewnej niedzieli poszedł ów człowiek na spacer. Naprzeciw idzie wdowa — ta, której podarował on dług. Uśmiecha się do niego czule, kłania się nisko. I człowiek zapatrzył się na jej urodę. A miał on słabość do kobiet, choć uznawał swoje pożądanie za wielki grzech. Odwrócił wzrok swój, aby nie patrzeć na nią. Nagle przypomniał sobie o sercu i zapytał go o radę. A serce mu mówi:
- Popatrz lepiej i z uważnością duszy. Czy miła ci ta kobieta?
Spojrzał człowiek na nią i wszystko w nim od miłości się rozbłysło!
Mówi on do serca:
- Nie ma lepszej od niej! Wszystko bym jej dał!…
- Więc czym się martwisz? Nie jest żądzą to, czego pragniesz nie dla siebie, ale innemu chcesz dać! To właśnie miłość w tobie się obudziła! Idź i powiedz jej, że ją kochasz!
Człowiek tak właśnie zrobił. Podszedł i powiedział:
- Kocham cię! Bądź mi żoną!
Wszyscy znajomi i sąsiedzi wokół zaczęli mówić:
- Oto dureń! Dopiero wszystkie sprawy zaczęły mu się układać korzystnie i mógłby przecież sobie znaleźć bogatą narzeczoną! On natomiast wdowę z małymi dziećmi bierze sobie!… Przecież wdowa i tak, bez zamążpójścia, nie odmówiła by…
A człowiek pieśń serca słyszy:
- Kto szczęście daje, ten szczęście dostaje. Za pieniądze szczęście się nie sprzedaje!
I płonie serce coraz to jaśniej, coraz większą miłością! I przemienia ono słowa i czyny jego!
Wkrótce ożenił się ów człowiek z ową kobietą. Ich wzajemna serdeczna miłość życie im oświetlała, dom ogrzewała! Razem chowali dzieci i rodziców swoich czcili.
I dziękował człowiek Bogu:
- Ojcze mój i Stwórco! Rada twoja całe moje życie odmieniła, szczęście mi podarowała! Teraz przezwyciężyłem zachcianki swoje i wady swoje, pokonałem słabości swoje i lęki swoje!
Odpowiada mu Bóg:
- Ten, kto głos serca duchowego nauczył się słyszeć — ten jeszcze więcej może dokonać! Bowiem głos serca to głos Miłości! A wszystko, co przy pomocy miłości się tworzy i czyni, to ode Mnie pochodzi! Bowiem Ja jestem MIŁOŚCIĄ!
Anna Zubkowa „Boskie przypowieści”
Shalom!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz